Wystawa malarstwa Adolfa Hitlera

Sztuka a duchowe dorastanie oraz ideologie regresu.

Żyjemy w czasach dwóch wielkich przełomów, w których władcy tego świata starają się zrobić roszadę tak, aby wylądować na czterech łapach. Pierwszy przełom to Wschód z Chinami na czele depczący po piętach Zachodowi i Ameryce. Drugi przełom to sztuczna inteligencja, która zmieni nie do poznania nie tylko życie codzienne ale również i przemysł, a co za tym idzie rynek pracy. Dwa wielkie przełomy dziejące się symultanicznie i zjawiska kulturowe, które na kilometr śmierdzą socjotechniką.

Ludzi można z grubsza i w uproszczeniu podzielić na trzy psycho-polityczne kategorie światopoglądowe: owładniętych archetypem bezwarunkowo kochającej i opiekuńczej matki (socjaliści), surowego ale sprawiedliwego ojca (konserwatyści), oraz najmniejszą grupę tych, którzy osiągnęli duchową dorosłość i nie potrzebują ani matki ani ojca.

Na pierwszy ogień poszli ludzie tęskniący za opiekuńczą matką, czyli lewacy. Uczynili oni z siebie na przestrzeni ostatniej dekady użytecznych idiotów systemu. Z niegdyś prospołecznego ruchu robotniczego uczyniono ruch dekadenckiej młodzieży, nihilistycznych artystów i bumelantów, gejów oraz rozhisteryzowanych kobiet z klasy średniej. Przy ich pomocy rozmontowuje się resztki normalności i racjonalizmu, używa się ich do szczucia na oddolne ruchy oporu (covid genialnie to pokazał), wprowadza kompletną idiokrację i wszechobecne, paraliżujące dyskurs przewrażliwienie, które wcale nie brzydzi się cenzorskiej pałki – nawet jeżeli sam proces był organiczny, to jestem pewny że część wielkiego kapitału wespół z tajnymi służbami nieco dmuchnęła wiatru w żagle pewnym procesom i używa ich jako narzędzia przyszłej transformacji i dominacji.

Ale destabilizacja to bynajmniej nie jest cel sam w sobie – jak myśli wielu prawicowych mężczyzn. Rozwałka społeczeństwa, namioty palących crack bezdomnych na ulicach Zachodnich miast i szprycowanie dzieci hormonami, na logikę nie może być celem samym w sobie. Ktoś przecież musi pracować na panów, ktoś musi być zdyscyplinowanym i relatywnie funkcjonalnym niewolnikiem. Będzie jeszcze druga odsłona dramatu. Tak zwana „normalizacja” (patrz: operacje KGB).

Na drugi ogień pójdą prawicowi panowie. Gdy Zachód – wraz z jego normotypem wolności i indywidualizmu – zostanie już poważnie zdestabilizowany lewackimi lunatykami, oraz naporem Muzułmanów z ich średniowieczną ideologią religijną (bo duchowością tego nie nazwę, podobnie jak wszystkich religii Abrahamowych), uruchomieni zostaną prawicowi mężczyźni po to, aby „przywrócić ład i porządek”. Zostanie to zrobione we współpracy ze światem Islamu, albo i nie – czas pokaże. Już teraz widzimy jak pewne ikony prawicy nawracają się na wiarę Proroka. Coś może być na rzeczy, ale hardkorowi chrześcijanie marzący o powrocie do „porządku Bożego”, czyli hierarchiczno-paternalistycznej organizacji społecznej, wcale nie są lepsi i pewnie nie dadzą tak łatwo za wygraną.

Jedni przehandlowali wolność za obietnicę równości, drudzy zrobią to w zamian za „ład i porządek”. Znając elity, które w przeciwieństwie do prawicowych mężczyzn potrafią myśleć dialektycznie, ten nowy ład będzie skonstruowany tak, aby skonsolidować jeszcze więcej władzy. Będziemy mieć tradycjonalistyczny neo-cyber-feudalizm. Większość ludzi boi się wolności i kompletnie sobie z nią nie radzi. Jesteśmy w ciemnej dupie.

Chciałbym natomiast pokazać coś innego. Chciałbym pokazać jak wygląda sztuka okresów zbyt skrajnych wychyleń w stronę któregoś z archetypów – opiekuńczej matki, lub surowego ojca. Chciałbym pokazać jej całkowitą niemoc i bezpłodność.

Często z ust prawicowych mężczyzn możemy usłyszeć skargi że współczesna sztuka jest zdegenerowana, zbyt dziwaczna, niezrozumiała, przeintelektualizowana, brzydka. Panowie utknęli w erze sprzed wynalezienia fotografii (nie mówiąc już o Internecie i jego kulturze obrazkowej), kiedy to sztuka faktycznie miała przywilej umilania ludziom świata „ładnymi obrazkami” jak również uwieczniania tegoż świata oraz osób. Nie rozumieją oni faktu, że sztuka musiała pójść naprzód i stać się bardziej wymagająca wobec odbiorcy, wymagająca intelektualnej i emocjonalnej partycypacji.

Natomiast prawicowi panowie bardzo słusznie zwracają uwagę, że sztuka i przemysł rozrywkowy (który po części też jest sztuką, tyle że bardziej masową) obecnej ery Woke Culture jest miałka, nijaka, nudna i do bólu przewidywalna. Pełna zgoda. Nawet w obrębie awangardy wiele prac jest dość szablonowych i mało zaskakujących w przeciwieństwie do awangardy XX-wiecznej, która była dużo mniej „woke”.

Ta strona jest dedykowana właśnie Wam. Prawicowym, narzekającym na sztukę i tęskniącym za ładem i porządkiem mężczyznom. Abyście przyjrzeli się pracom Adolfa Hitlera i wyciągnęli pewne wnioski. Jego obrazy owszem, nie są „zdegenerowane”. W jego obrazach tkwi zupełnie inny problem. W nich nie ma życia. One są martwe. Są średniawą kalką świata.

Bo sztuka kwitnie tam gdzie jest wolność – rozumiana jako nieskrępowana ludzka siła i sprawczość, wrażliwość, innowacyjność i odwaga zdobywcy. Dlatego cały świat wzorował się na europejskiej sztuce. Na naszej operze, naszym malarstwie, naszej poezji i literaturze. Bo przez kilka stuleci złapaliśmy balans pomiędzy chaosem a porządkiem, który teraz tracimy.

Boję się, że zostaniecie użyci w charakterze użytecznych idiotów systemu, żeby dać odpór dekadenckim idiotom.

Owszem, przywrócicie utęskniony ład i porządek. Przywrócicie go tak bardzo... że nam wszystkim pójdzie w pięty.

Spójrzcie na martwe obrazy Adolfa.

Ku refleksji.

@slowotokarka.pl

kochająca matka i surowy ojciec. nihilizm i chaos. ład i porządek.

kochająca matka i surowy ojciec. nihilizm i chaos. ład i porządek.

pozdro myślenie dialektyczne!

Cześć! Ta stronka jest przeznaczona jedynie do wyświetlania na monitorach komputera. Dziękuję, że wpadłeś i zapraszam ponownie jak będziesz w domu :) 

Tymczasem możesz polubić mnie na Instagramie: www.instagram.com/slowotokarka.pl